Mam znajomego Egipcjanina.
Tak se gadaliśmy wczoraj. Jest w swoim rodzinnym Kairze, jego bliscy są (byli wczoraj) bezpieczni. Po wylogowaniu się z FB zastanawiałam się, co by tu zrobić, w sensie jak by się tu solidaryzować, byle rozsądnie i bez teatralności. Wymyśliłam, że będę oglądać anglojęzyczną Aljazeerę, by być jak najlepiej poinformowaną. Świetnie się ich ogląda, są tacy profesjonalni.
A tu dzisiaj!
Wpisałam mu gratulacje na tablicy - jest offline, pewnie świętuje na majdanie:)
Filmiki, jakie nagrywał i pokazywał, jako żywo przypomniały mi II wojnę światową - mam na myśli zachowanie policji wobec zatrzymanych, mówiąc delikatnie. Te cechy nadal w ludziach są. Boję się tego najbardziej - wojny, spotkania ze zwyrodnialcem o wypranym umyśle.
Tylko co teraz?
Oby poszło w dobrą stronę.
Inszallah:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz