piątek, 4 czerwca 2010

Buddenbrookowie

Wrocławski port - tak, tak, Wrocław też należał do Hanzy.

W jakimś stopniu, w jakiś sposób, w budynkach połowicznie zburzonych, obstrzelanych, z rosyjskimi napisami tu i ówdzie, funkcjonuje skup i magazynowanie zboża. Większa część obiektu oczywiście jest z tego procederu wyłączona, a jeszcze większa - nie istnieje.

Oszałamiający, mocno okropny zapach fermentującego na deszczu zboża.


W tym miejscu urządzenia pokryte są grubym, lepkim pyłem zbożowym.

A cała reszta opuszczona.






Przez wizjer:

...i przez stłuczona szybkę:



Ech połazić by po opuszczonych piętrach!.. Kiedyś to miejsce było zapewne pełne życia, pracy, ludzi noszących worki i siedzących w kancelarii, buczenia statków i obliczania. Czyjeś codzienne, męczące zajęcie i jeden z etapów czyichś wielkich interesów.
Tacy Buddenbrookowie na miarę naszych możliwości:)
Jedno z miejsc typu "czas stop". Ale zegar, otoczony mnóstwem ozdobnego żelastwa, chodzi.

A tu trailer ekranizacji mojej ulubionej powieści:)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ehh, ja właśnie spędziłam z godzinę na szukaniu ekranizacji "Effi Briest" online, takiej, żebym nie musiała ściągać na kompa (w jakim stopniu to legalne?). I znalazłam i obejrzałam. I szkoda, że u nas puszczają w kinach i na dvd matrixy i inne ... (cenzura).
P.S. Studentka przypomina sobie lekturę przed egzaminem :P Manna też wybrałam, ale pod kątem jego esejów politycznych.

druga szesnaście pisze...

oniemiałam....

marzę o powrocie do Wrocławia.
i z pewnością pójdę twoimi ścieżkami.

z opóźnieniem, ale - moje jak najlepsze życzenia.
i jesteś BARDZIEJ niż OK. :)