Z okazji Dnia Królowej malutki fragment Rynku promował Holandię. Ponieważ mieszkałam przez kilka lat w Amsterdamie, z sentymentu dowlokłam się pod ratusz (słyszałam opinię, że prawdziwy wrocławianin nie bywa na Rynku - coś w tym jest).
Dzień Królowej jest dniem urodzin królowej, panującej im konstytucyjnie Małgorzaty, 30. kwietnia. Polega na okazji do celebrowania bycia Holendrem połączonej z okazją do wolnego od podatków handlu, wszechobecnego, na ulicach, chodnikach, dywanikach, powszechny pchli targ w całym kraju. Podoba mi się świętowanie w ten sposób. Handlem w końcu Niderlandy zasłynęły. Na nogi stanęły. Parafia rośnie w siłę, a społeczeństwo w dostatek, jak mawia mój dobry kolega.
Na prowincji i w niektórych dzielnicach dużych miast to raczej zabawa sąsiadów, wygłupy, kupowanie od siebie nawzajem wyszczerbionej cukierniczki, którą się widywało podczas pożyczania cukru. W centrum to cały przemysł, przygotowywane od dawna produkty, brodzenie - dosłowne! - po kostki w śmieciach, pomarańczowych (dynastia Oranje) akcesoriach, zamarihuanowanych turystach. Paskudztwo i hałas, tfu.
Sympatycznie wyszły wrocławskie mini obchody. Można promować swój kraj bez zadęcia, martyrologii, oscypka. Można nauczyć innych swoich gier:)
Słynna holenderska gra, grałam zawzięcie w pewnej amsterdamskiej parafii po nabożeństwach:)))
Trzeba szurnąć drewnianymi krążkami tak, aby wpadły w otwory, każdy otwór jest oznaczony jakąś ilością punktów.
Pan Holender pokazał, Polacy próbują.
Druga gra to "kulki", zawsze podobały mi się woreczki ze szklanymi kulkami, a nie wiedziałam, o co w tym chodzi. Musi być dołek i każdy z tego samego stanowiska trafia do niego. W drugiej rundzie ten, co ma kulkę najbliżej, próbuje ponownie. Potem kolejni, a jak ktoś trafi, ma dodatkową kolejkę i wykorzystuje kulkę innego grającego. Jest wiele wariantów tej gry.
Holenderski luzik:
Czasem mi go brakuje, czasem sobie organizuję...
Kącik do robienia pomarańczowych koron:
Takie fajne cukierki można było wygrać, tylko trzeba było odpowiedzieć na wylosowane pytanie o Holandii:
...piórko z boa, którym owinięci byli niektórzy znalazłam następnego dnia w zupełnie innej części miasta:
Z innych niż Wrocław fajnych miast Amsterdam jest u mnie wysoko, zaraz po Świdnicy:)))))
Puszczam mu całusa: :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
No proszę :D nawet mój ulubiony ex-wykładowca się załapał na zdjęcie :)
Taak, pamiętam, co roku wielkie poruszenie w KFN, bo urodziny królowej... Niestety, nigdy nie angażowałam się w to tak mocno z prozaicznego powodu - mam swoje urodziny w nieodległym terminie, bo 29 kwietnia :P
Prześlij komentarz