sobota, 24 października 2009

Kolejna knajpa

Chciałabym pokazać knajpkę, w której ostatnio czuję się najlepiej. ("Szczypta świata", ścisłe centrum, Kazimierza Wielkiego między kościołem a przejściem dla pieszych, trzeba wejść w bramę.) Założyli ją, jak wynika z chwilowo nie otwierającej się strony:), studenci specjaliści od Trzeciego Świata. Dlaczego mi się podoba:
- obłędne kolory
- nie pali się!
- głębokie fotele
- luzik
- działalność pozaknajpiana (pokazy, np. wiązania chust na bobo; wystawy, np. fotografii; zbieranie podpisów, np. by nie wpuszczać cyrków do naszego pięknego miasta, ze wzgl. na zwierzęta traktowane jak zabawki)
- mało osób przychodzi - przynajmniej gdy ja jestem:)
- niedrogo i pysznie (kakao na ostro)

Można poczytać sobie spokojnie roczniki-sprawozdania Unicefu (bardzo pouczająca i zaskakująca lektura) albo o ruchu Fair Trade, albo podróżnicze książki.

Można kupić dziwne rzeczy do jedzenia i picia, pyszne, trudne do wyobrażenia sobie samemu, zachęcające do kombinowania w kuchni i do podróży, wszystkie pochodzące ze Sprawiedliwego Handlu. W sali zaś obok jest sklepik z: hadmade etniczną biżuterią z dalekich miejsc, hamakami z Meksyku, chustami, ciuchami, pachnącymi kadzidłami (nie kadzidełkami), figurkami, no jeszcze pewnie parę rzeczy pominęłam. Muzykę na przykład. Książki podróżnicze z autografem autora.



Cała SZAFA ze słojami z herbatą, do domu albo na miejscu, i jest też yerba mate, którą tam poznałam i uważam za bardzo słuszną rzecz, zwłaszcza na zimno.





Kolory "Szczypty Świata":

Jedyny minus to to, że w niedzielę otwarte dopiero od 16.00... z drugiej strony rozumiem, że trzeba się wyspać...

Żeby nie było, co do samego ruchu Fair Trade mam mieszane uczucia. Tzn. idea oczywiście OK, ale chyba czasem przeobraża się w jedną z tych fajnych rzeczy, które "wyszły jak zawsze". Mieszkając kilka lat za granicą mogłam obserwować jej popularność, u nas póki co nie do pojęcia, ale i porozmawiać z osobami biorącymi w niej udział "z drugiej strony", czyli podstawowymi producentami. I okazywało się, że chociaż owszem dostają oni swojego dolara zamiast pół, to cena końcowa produktu jest tak niewspółmiernie wysoka, że warto się zastanowić, kto jeszcze zarabia na naszym snobizmie/dobrej woli? Macie jakieś przemyślenia? Co by nie było, mam wrażenie, że moje są niekoniecznie aktualne na gruncie polskim i nie zniechęcają mnie do kupienia u nas czasem czegoś Fair Trade.

3 komentarze:

joanna pisze...

Knajpka fajna i aż lekko zazdroszczę ;))

Co do Fair Trade nie mam jakoś ściśle sprecyzowanego zdania, chyba muszę więcej poczytać, poprzyglądać się... Słyszałam, widziałam, ale co z tego wynika, nie wiem? A może to tylko strategia marketingowa? Jak coś mądrego wymyślę - napiszę ;))

Ściskam gorąco :)

Ula pisze...

Knajpka jest wspaniała i niekomercyjna. W związku z tym przynosi straty, gdyby nie sklepik to by się nie utrzymała. Niestety.

Sara pisze...

Na to niestety wygląda, dlatego wbrew własnemu interesowi (spokój) zachęcam - CHODŹCIE TAM ile się tylko da.
Może hamak sobie kupię jak skończę remont w sypialni.