piątek, 17 kwietnia 2009

Jeść czy nie

Nową szufladkę, z pomnikami, otwiera najbardziej obfotografowywany (no, przepraszam, najbardziej raczej krasnale, ale ich tu nie będzie, bo to komercyjne paskudy:).

Mam wrażenie, że pomnik jest w dużym stopniu na poważnie.

Stoi na ul. Jatki, gdzie oczywiście mieściły się w średniowieczu jatki. Pierwszego listopada tablica była obstawiona świeczkami, i można to interpretować różnie.

Koza zrobiła kupę:
Gęś zrobiła jajo:





Cała grupa, bez turystów w tle! To bardzo trudne ujęcie, bo ciągle ktoś wsiada na zwierzaki i się fotografuje lub nie:)

Osobiście jem mięso - uważam, że nie ma w tym nic złego i szkodliwego, skoro nasz organizm jest do tego przystosowany (zęby, układ trawienny itd.), ale niekiedy, przyznaję, mina mi na jego widok rzednie. Obecny odpowiednik jatek jest chyba na Hali Targowej - duże stoisko z naturalistycznymi widokami, jak ktoś nie chce, niech po wejściu nie idzie za bardzo w lewo.

5 komentarzy:

Kankanka pisze...

Ach, zaglądam często na te właśnie Jatki. Kiedyś tam łaziłam oglądać gobeliny i artykuły dla plastyków nieobecne jeszcze w innych sklepach.
Hala Targowa jest super. Dawno temu było dość brudno, ale z niej moja mama targała mięsa niespotykane w normalnych sklepach. Kiedyś było tam wielu drobnych sprzedawców, np. kobieta z pocztówkami. Ceny - 5zł ówczesne za sztukę. Kartki były zagraniczne! Do dziś mam pocztówkę z lwem, którą kupiłam za nazbierane groszaki. Albo facet z reklamówkami (torby foliowe, kolorowe, do chwalenia). Przed wejściem siedziała baba z pijawkami.
Lubię tam zaglądać, chociaż najczęściej na piętro do pasmanterii. Po remoncie nabrało to wnętrze bardziej światowego wyglądu.

Unknown pisze...

Moje ulubione miejsce we Wro! :) Ech... no i się stęskniłem za Jatkami, a byłem tam ostatnio rok temu.

Sara pisze...

Wojtek - A co w nich ulubionego? Knajpy? Sklepy z artykułami dziergadlanymi chyba nie, bo drogo... Dla mnie to raczej komercyjna uliczka, choć nie pozbawiona uroków:) Taka trochę niepoważna:)

Kankanka - dlaczego wszyscy pamiętają te pijawki, tylko nie ja?!!
Ja też głównie do pasmanterii i po przedziwne słodycze, jak z PRL-u czy Enerdowa... skąd oni je biorą!

joanna pisze...

Kiedy zaczynam za bardzo zastanawiac się nad losem zwierzaków, to na jakis czas zapomninam o mięsku, chociaż i na co dzień nie nadużywam go ;)

Kankanka pisze...

Dzisiaj polatałam właśnie z córką po Hali i starałam się z głębin pamięci wydobyć obraz tego miejsca. Pamiętam, że było ciasno, ciemno, w każdym kącie baba na krześle. A te pijawki były głośno reklamowane na zewnątrz, koło wyjścia gdzie jest przystanek. Baba darła się:PIJAAAAWEK, KOMU PIJAAAAAWEK!!!
Obrzydzenie mnie do dziś trzyma.