niedziela, 28 września 2008

Nasza wesoła bimbrownia



Obrazki pewnej leniwej niedzieli.
Jak ja kocham poniemieckie wille, i też ogrody, ich pokręcone, stare drzewa. Niektóre sypią owocami, czas ich póki co nie dotyczy, inne starają się, ale pomalutku gasną.

4 komentarze:

absence pisze...

I te kocury wygrzewające się na słońcu...
Ale "kompotów" będzie na zimę :)
Serviatus status brevis est – Trzeźwość jest stanem przejściowym

Sara pisze...

Kompotów jest 5 razy tyle co na zdjęciu (5 butli różnej wielkości), z różnych rzeczy. Ha ha. Plus nalewki.
Koty sąsiada.

Unknown pisze...

Też uwielbiam takie wille,mam to szczęście,że babcia zamieszkuje takową na krzykach :).Nie wiem tylko kiedy znów w niej zawitam...

festoon pisze...

In vino veritas,że tak powiem;)