poniedziałek, 7 lipca 2008

"Utwór czekoladowy" / Chocolate by E. Wedel

Miało być w tym blogu co ja właściwie w tym Wrocku robię, no to jest. Jak dzidziuś śpi albo jak się ktoś zlituje i go przejmie to: sprzątam, udaję, że piszę doktorat, piszę doktorat, piję kawę wgapiając się w białą ścianę (luksus), piję kawę na balkoniku wychodzącym na szczurzaste podwórko (lubię szczury), tłumaczę, zajmuję się robótkami ręcznymi, jem. Jak dzidziuś nie śpi, wychodzę z nim i pokazuję mu piękne miejsca w moim mieście, a czasami okolicach. Odkąd po powrocie z nim ze szpitala byłam w stanie się zwlec i pójść na kawę, jest zapalonym kawiarnianym dzidziusiem. Podrywa panie, roztacza uroki. Zjada piankę z capuccino.

Tu wypad do Wedla. (At Wedel cafeteria - about the Wedel family of course here, but the text does not mention an extraordinary philanthropy and high ethics of all the owners of the company.)

Szkoda, że we Wrocławiu pijalnie są tylko w dużych galeriach handlowych, odejmuje to mnóstwo uroku. Ale i tak powrót do przeszłości i silne postawienie na nawiązywanie do tradycji firmy, jakie Wedel teraz prezentuje, jest o parę nieb lepsze od czasów, gdy należał do PepsiCo i produkował hamerykańskie batoniki, a ja trzęsłam sie z oburzenia. Mam bowiem do marki irracjonalny sentyment i uwielbiam kilku panów z tej rodziny, oczywiście w tym Jana. Niestety większość z nich żyła w XIX wieku. Grób rodziny znajduje się w ewangelicko-augsburskiej części Powązek (jakby ktoś miał ochotę postawić świeczkę za te wszystkie pyszności z dzieciństwa).

Po krótki opis, co to za fenomenalna firma była, warto sięgnąć tu (stąd też pochodzi tytuł posta:) , a po wytłumaczenie, dlaczego ten pan mnie bardzo i od dawna fascynuje - do tego pełnego przedziwnych błędów językowych, a jednak oddającego postać rzeczy artykułu. (Both articles in Polish - first one about the history of Wedel company, second about the last owner. After surviving war, keeping the factory going for some time during the occupation and hepling many Warsaw citizens with food and money, the family lost everything in 1946 due to nationalisation of private property. Now image of this brand refers to the period of pre-war prosperity.)



Karty reklamowe, które rozdają w pijalniach, są reprodukcjami secesyjnych plakatów - projektów zgłoszonych na pewnien konkurs firmy (coś jakby wyzwanie?!) Reproductions of old Wedel posters.


To mój ulubiony. My favorite: 'A cup of cacao from Wedel before you start working'.

Urocza seria czekolad z ilustracjami J. M. Szancera do bajek Andersena:
A cute collection of chocolates with illustrations to J.Ch. Andersen tales - here: The Ugly Duckling. Author: Jan Marcin Szancer, loved by at least two generations if children :)

4 komentarze:

Unknown pisze...

Piękna ta secesyjna!!!Taka w stylu Muchy,ale bardziej skromna,cudo :D W której to galerii handlowej jest pijalnia czekolady?Wybiorę się,chociażby nacieszyć oko reklamami :)

Sara pisze...

Ja nabrałam tych materiałów w Pasażu Grunwaldzkim, druga pijalnia jest w Magnolii, może są jakieś jeszcze.

Malska pisze...

Kurczaki, u nas nie ma takich miejsc. Ten mój Poznań to taka prowincja pod pewnymi względami, że aż szkoda gadać :(

Sara pisze...

E, coś tam się na pewno znajdzie... Pamiętam tylko kultowy bar Avanti i śmiga mi jakieś zamglone wspomnienie butelkowozielonych kotar... aksamitnych foteli... piwnicy... gdzieć koło Raczyńskich... Ale od tego czasu musiało się mnóstwo zmienić.