Choć oglądać u kogoś to lubię... ;)
Żebym jeszcze mogła tym poczęstować to rozumiem, a tak... Po co.
ALE... Orzeszki dają przepiękny kolor, oczywiście zmieniający się z czasem. Zaczął się jako rozcieńczony kolor samych orzechów, teraz jest imitacją wody w rzece na filmach przyrodniczych o rybach słodkowodnych i zmierza w kierunku ciemnobrązowego. Trzeba było robić zdjęcia faz. Przy szkle jest jeszcze dość przejrzysto, jak przy brzegu, a potem zaczynają się tajemnicze muły roztrącane przez szarawo-złote, śliskie ryby... Słońce wpuszcza leniwie pulsujące promienie... Nagrzana upałem górna warstwa wody... niżej zimno, ze szlamu wystają czyjeś obserwujące oczy...
(Jeszcze jej nie kosztowałam, mam tak na trzeźwo.)

Lodówka pusta
tylko
kapusta
na biusta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz