niedziela, 16 marca 2014

Nowe mieszkanie


Teraz już naprawdę jest moje. Tamte to były tylko wynajmowane, na jakiś czas. Wszystkie miały jakieś plusy. Nad minusami opuszczę zasłonę milcznia, choć w niektórych nawet minusy były fajne.

Walka z agentami nieruchomości doprowadzała mnie niekiedy do histerii. Pozory dbania (nie przesadzajmy: słuchania, co mówimy) o nasze interesy, na co zawsze dawałam się radośnie złapać, ba - chciałam dać się złapać, chciałam z całego serca zabawić się w uroczego klienta i kompetentnego usługodawcę - zawsze kończyły się bolesnym chichotem. Samo już oglądanie naszej ostatniej agentki bolało. No ale nic. Już nie muszę się z tym mierzyć.
Gdy mówiliśmy, że chcemy w starej kamienicy i może być do remontu, miałam wrażenie, że agenci rozglądają się na boki szukając jakby odwrotu, gdyby nasze szaleństwo przybrało inne formy. Wreszcie padło na mieszkanie, które od trzech lat stało puste. Nikt nie chciał w starej kamienicy chyba, bo innych haczyków nie ma.


Cisza okolicy powala.
Jest jednakże dużo do zrobienia. Ale to dobrze.
Mieszkamy trochę jak pionierzy Wrocławia. W kuchni jest kuchenka na węgiel, jak najbardziej używana. Obok stoi taka na gaz, spokojnie. W kredensie pełno pobabciowych przetworów, które wyjadamy. W szufladach zniszczone, ale jak najbardziej do użytku lub przetworzenia półcienne pościele i obrusy. W innych szufladach pełno poniemieckiego i PRL-owskiego AGD, niezniszczalne sprzęty, które z lubością i poczuciem usprawnienia sobie życia używamy. W zimie, gdy mieszkanie jeszcze nie było nasze, ale miły pan właściciel pozwolił nam się już szarogęsić przychodziłam i myłam zastawę - stosy wzruszających talerzy, waz, półmisków - w zimnej jeszcze wówczas wodzie. Owszem, bardzo to było romantyczne. Do teraz odkrywam nowe zakamarki. Pozbywam się naleciałości. Wywalam szmaty. Tak, bez pardonu i angażowania emocji wywalam czyjeś życie.
Dzisiaj zaczęłam nowe zadanie - odgruzowanie i umożliwienie używania przeze MNIE pewnego gabineciku. Od razu mówię, że nie cierpię dopieszczania wnętrz, tego całego wicia gniazdek itp. Chciałabym mieć gotowe. Ale sytuacja jest bojowa i tak też trzeba ją potraktować. Uwolnić pokój, pomóc mu, umożliwić współpracę ze mną.




15 komentarzy:

audrey60 pisze...

Zapowiada się bardzo ciekawie i romantycznie :)

Sara pisze...

Dokładnie, cierpienia młodego Wertera:)

Inkwizycja pisze...

Piękne mieszkanie, z duszą. Jeśli musiałabym wrócić do miasta, to zamieszkałabym tylko w takim ;)
Powodzenia!

Retro blue pisze...

Jejuuuu, jakie wnetrza!!
Ile tam powietrza!
Powdzenia Saro;))

Sara pisze...

Dziękuję, Katarzyno i Inkwizycjo (kto by sie spodziewał:)! Kamera poniekąd specjalnie błądzi po suficie, przy ziemi jest nieco mniej powietrza. Na zdjęciach nie widać gruzu i hałd rzeczy na podłodze, ale i tak jest fajnie. Gruz i inne systematycznie wynoszę po wiaderku.

Aga pisze...

Faaaaajne!

Inkwizycja pisze...

Gruz się wyniesie (znamy to z autopsji i mamy na bieżąco). A ta cudowna przestrzeń i światło pozostanie ;)

Sara pisze...

Trzymam się kurczowo tej wersji:)

Anonimowy pisze...

Boze, jakie cudne mieszkanie !!! Saro, patrze i nie moge uwierzyc bo dokladnie o takim mieszkaniu marze ale poki co, to musze jeszcze marzyc i czekac:( Bardzo lubie kamienicze mieszkania, duzo przestrzeni, stare dechy na podlodze, wszelkie wykusze i te sufity... Przy remoncie zawsze jest brudno ale sama wiesz, ze warto bo to prawdziwa perelka:) Pozdrawiam serdecznie. Agnieszka

Sara pisze...

Dziękuję Co bardzo, Agnieszko, za ciepłe słowa i wsparcie. Idę rozwalać dalej. To, że brudno, mnie nie przeraża, raczej wizja ekip nie przychodzących w terminach... ale nie wyprzedzajmy faktów:)

Anna pisze...

Piękne! Ciekawam, w której części Wrocławia?

Sara pisze...

Trójkąt:)

Unknown pisze...

Witaj Saro.

Przeglądałem własnie internet w poszukiwaniu ciekawych detali architektonicznych dawnego Breslau i przypadkiem trafiłem na Twój blog.
Zobaczyłem wpis "nowe mieszkanie" i... datę. Potem zdjęcia przepięknej secesyjnej sztukaterii. Widzę, że tak jak ja jesteś miłośniczką zabytków a tak się składa, ze jestem z zawodu sztukatorem i mam styczność z takimi rzeczami na co dzień.

Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak piękne rzeczy ich otaczają ukryte pod wieloma warstwami farby. Gdybyś była zainteresowana, mógłbym Ci pomóc, poradzić jak dokonać renowacji takich wnętrz, co można zrobić żeby odzyskały blask. Uwierz mi, warto.

Pozdrawiam

Marek

Sara pisze...

Nie wątpię, i chętnie skorzystam z pomocy. Dziękuję! Skontaktuję się:)

Anonimowy pisze...

Saro, tak dawno mnie u Ciebie nie było! W tym czasie zdążyłam zakochać się w Dolnym Śląsku, być na nim wiele razy i doszło do tego, że do Wrocławia przynajmniej raz w roku muszę jechać, bo tęsknię jak za znajomym.
To mieszkanie jest przecudne! Kamienice to jedyne słuszne miejsce do mieszkania:) Pozdrawiam, Kasia :)