piątek, 31 grudnia 2010

Trzebnica

Zdjęcie obrazowego terrorysty o tym samym hajmacie skłoniło mnie do podzielenia się fotami z wczesnojesiennych wycieczek po Dolnym Śląsku. W oknie, podobnie jak w tym na jego zdjęciu, ktoś intensywnie mieszka. Fascynują mnie  mieszkania starszych ludzi, pełne ich dziwactw, w które niewątpliwie przekształcą się i nasze zwykłe przyzwyczajenia. Pełne innych mebli. Ze swoimi sztandarowymi atrybutami.
Dla mnie symbolem takiego pełnego ukojenia mieszkania starszej osoby jest szklanka z herbatą i pływającą w niej cytryną. Taki fetysz.
A czasem jeszcze jest coś, co po rosyjsku zwie się podstakannik, taki koszyczek, mówiąc hucznie, na szklankę. Rozbrajają mnie plastikowe.
Oczywiście nie znam wieku osoby tu mieszkającej:)
Pod spodem drzwi z dobrym napisem, nigdzie nie widziałam takich samych.





Okno i dom, i drzwi znajdują się w Trzebnicy; na dowód fota kawałka zespołu przyklasztornego. Tamtejsza bazylika wywarła na mnie pozytywne wrażenie, ale jej otoczenie już mniej. Jadwiga, ta, co podobno miała problem z prysznicem. Może to wcale nieprawda. Dzielna kobieta średniowiecza, lekka neurotyczka, fajna babka? Jaki rodzaj haftu by mi pokazała (bo bym się zapytała)? Czym poczęstowała?

Poniżej kupka nieszczęścia siedzi w cukierni, choć dopiero nauczyła się siedzieć i jeszcze nie powinna za bardzo. Ale tak jej się to podoba, że trudno odmówić. Gdy młodszy syn miał 5 tygodni, zabraliśmy go d Trzebnicy i brylował w parafialnej (przy tej bazylice) kafejce - to nie ta na zdjęciu. Już nie trafiliśmy więcej na nią otwartą, a fajnie było i uważam, że to miły zwyczaj iść po nabożeństwie na kawę, zepsutym zachodnim zwyczajem. I w ogóle zawsze można iść na kawę, a w innym mieście to już absolutnie.




1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wpadla mi kiedys w rece ksiazka popularno-naukowa z ktorej dowiedzialam sie takich oto rewelacji o Pani na Trzebnicy:
- pochodzila z bogatej bawarskiej rodziny ktora nie skapila na wyksztalcenie corek a wiec Jadwiga byla pismienna i oczytana
- w mlodosci nie stronila od uciech swiata doczesnego - swiadczyc o tym maja jakies jej wczesne podobizny na ktorych wystepuje w bardzo szykownych, kosztownych i MODNYCH w owych czasach strojach
- jej malzenstwo jakkolwiek zaaranzowane jako dynastyczne okazalo sie zwiazkiem jak najbardziej partnerskim - malzonkowie przypadli sobie do gustu, ksiezna zabierala glos w sprawach rzadzenia, para ksiazeca rozmawiala ze soba czesto na tematy polityczne i gospodarcze a ksiaze bardzo liczyl sie ze zdaniem malzonki.
Niestety taka zazylosc pomiedzy malzonkami oraz swiatla kobieta na dworze w owych czasach byla nie w smak hierarchom koscielnym a pewnie i innym politycznym hienom, i dalejze indoktrynowac biedna ksiezna. W tamtych czasach nawet osoby wyksztalcone latwo ulegaly sugestywnym wizjom ognia piekielnego. I tak oto z wyksztalconej nieglupiej kobiety Jadwiga stala sie dewotka. Skrajny ascetyzm jaki zapanowal na dworze i w jakim byly wychowywane jej wnuki nie pozostal bez wplywu na ich psychike - dosc powiedziec ze nie poszly, niestety, w slady jej malzonka czy syna ( i nie tragiczna smierc mam tu na mysli...).
Jadwiga jest moja patronka i musze przyznac ze do czasu do kiedy nie poznalam tej przemilczanej historii jej zycia strasznie jej nie lubialam. Teraz mam jakis pkt pzytywnego zaczepienia - tylko niechec do imienia pozostala...-:)
Pozdrawiam serdecznie,
VerryBlueBerry