sobota, 28 sierpnia 2010

Siądź pod mym liściem

Ostatnio łażę po ruinach, nieprawdopodobne wprost, ile opustoszałych, walących się budynków jest na terenie Wrocławia. Miasto tłoczy budynki na jednych obszarach, na innych pozwala na nieskrępowany rozkład i marnotrawienie przestrzeni. Choć to nieekonomiczne, niech sobie jeszcze postoją...

Chodzę po nich nie rozumiejąc czasem, do czego były przeznaczone. Dziwne jak na nasze myślenie o użyteczności rozwiązania, zaskakujące zdobnictwo. Z drugiej jednak strony pewne fragmenty tych domów są dla mnie dramatycznie bliskie, o oczywistym zastosowaniu, waham się, czy nie powiedzieć - pełne życia, choć oczywiście o tym od dawna nie może być mowy. Zwłaszcza schody.

Szukam, jasna sprawa, przedmiotów, ale po tylu latach jest na to znikoma szansa. Ogranicza mnie dzieciak w chuście, odpadają więc piętra.
Dzieciak w chuście paradoksalnie przydaje się jednak w takich wyprawach, w przypadku miejsc nie do końca opuszczonych. Powodowana jakąś nieznaną mi wcześniej formą bezczelności kilka razy wepchałam się do czyjejś obłędnej bramy, na rozlatujące się podwórko, siadam na czyichś schodach... Odpoczywającej mamy nie wyrzuca się, tylko z nią gada i częstuje piciem. Próbuję podpytać przy okazji o byłych właścicieli.

Dzielnica Psie Pole:








Sępolno, dostojne i prestiżowe:



A tu jeszcze opuszczony kościół w Unisławiu Śląskim. Jest na terenie prywatnym i trudno się było do niego dobrać:)






I jeszcze jeden, ale na innych terenach. I w ogóle jak się wpisze w Youtube "opuszczony"...

5 komentarzy:

holka polka pisze...

tydzień temu mijałam ten kościół i rozbawiły mnie rosnące na nim drzewa:)

Sara pisze...

No:)Tak symetrycznie.

Pani Haiku / Haiku-san pisze...

Mam wielki pociąg do takich opuszczonych, zniszczonych miejsc. Zawsze pytam samą siebie: kto tu mieszkał, modlił się, jakie miał marzenia, a jakie problemy? Puste odpowiedzi... ale przecież są ludzie, którzy tę pustkę potrafią wypełnić treścią: historycy, badacze, kolekcjonerzy, a często... blogowicze. Dziękuję!

Anonimowy pisze...

Szkoda, że tam nie dotarliśmy :(
Krótka relacja na blogu, z pozdrowieniami dla Ciebie ;)

Ewa pisze...

pierwszy raz na Twoim blogu, ale jestem zachwycona, bo mam podobne spojrzenie na to kipiące historią miasto. Pozdrawiam i czekam na więcej :)