niedziela, 26 października 2008

Jak turystka

...trochę zawiana. Jeszcze ciepłe fotki - poszłam na nocny, samotny, stuknięty nieco spacer, popatrzyłam na swoje miasto oczami turystki. W Rynku:





Potem, jak to ostatnio jest modne, wycieczka po niszowe i mocne wrażenia - z narażeniem życia i mienia pstrykałam Trójkąt Bermudzki (dla niewtajemniczonych: dzielnica, gdzie znikają ludzie i ich doczesne dobra):



...i i tak nie uchwyciłam jego bosssskiej architektury. Po tym wszystkim wróciłam do domu i trzeba było jednego głębszego, by się rozgrzać i duszę zachęcić do zejścia z ramienia.


Fajnie było.

8 komentarzy:

absence pisze...

Też mi się marzy "moje miasto nocą". Ale sama raczej się nie wybiorę, może z moim małżonkiem - on się lubi włóczyć :)
Zdjęcia fajne, ach ten Wrocław :)

Sara pisze...

Taki mąż to skarb! Mój to się niecierpliwi przy każdej fotce...:)

Na Rynku jest całkiem bezpiecznie, do późna pełno ludzi i policja się snuje. Z tym Trójkątem to trochę konfabuluję - już od kilku lat, konkretnie jakby od powodzi w 1997, jest o wiele lepiej. Przemieszała się wtedy lokalna ludność:) Za moich podstawówkowych czasów to było dopiero:>

festoon pisze...

Moja osobista i jedyna siostra studiowała w tzw.Wrocku(a przy okazji-lubisz tę skrótową nazwę swojego miasta?)i mieszkała na Komuny Paryskiej (o ile dobrze pamiętam nazwę ul),nie będąc świadomą,ze to "trójkąt"właśnie...

No ten wasz Rynek,to dopiero Rynek!Żartobliwie dodaję,że poznański jest jedynie wielkości pl.Solnego;)

festoon pisze...

ps.Ty mi raczej na porządna wyglądasz na zdjęciu,a tu wino ze szklanki mhmm;)

Sara pisze...

A z czego mam niby pić?! :))))) Mogę się jeszcze właściwie podłączyć do rurki od butla, bo to winko domowe:)

Nazwa "Wrocek" jest dla mnie kompletnie neutralna. Zdarza mi się czasem użyć. Niektórzy w pewnych sytuacjach używają też nazwy Breslau, co bywa odbierane jako kontrowersyjne. Ja tak nie uważam:) B. w tym wydaniu to taki zaprzyjaźniony, oswojony Wrocław:)

Komuny zaś to faktycznie samo serce Trójkąta! Fajnie, że Twoja siostra nie miała okazji się zorientować:)

O Rynku nigdy nie myślałam, że jest jakiś specjalnie duży - z poznańskiego zaś zapadł mi w pamięć ze studenckich czasów bar Avanti - jeszcze jest?

festoon pisze...

Tak,bar Avanti wciąż jest,a makaron ma wciąż chyba ten sam smak,podejrzewam,bo ostatnio tam byłam ze dwa lata temu.

Asia pisze...

Faktem jest, że mieszkańcy danego miasta patrzą na niego zupełnie inaczej niż turyści. Staram się też przy różnych okazjach tak na Wrocław patrzeć i zawsze udaje mi się coś szczególnego odkryć. Dla mnie jest to najpiękniejsze miasto Polski. Na równi podobał mi sie Gdańsk, ale byłam tam krótko i nie znam tego miasta aż tak dobrze.
Szkoda tylko, że okolice Trójkąta tak są zniszczone...Te stare piękne kamienice wyglądaja jak ulice Wiednia tylko tak bardzo zdewastowane...Na szczęscie coś w tej kwestii dzieje sie ostatnio, ale boję sie, że część się rozleci nim zdążą zostać wyremontowane...

Sara pisze...

Asiu, masz zupełnie rację, te kamienice są takie cudowne, pełne detali i różnorodne... Remonty, które się dość licznie odbywają, nie idą w kierunku przeze mnie wymarzonym... Intensywna farba pewnie szybko zblaknie, ale sztukaterie na sufitach bram znikają jedna po drugiej... Metodycznie obfotografowuję kamienice Trójkąta, miało być tak, że osobno balkony, bramy, schody, fronty... W praktyce jak wejdę w jakąś bramę, pstrykam równo i z zachwytu zapominam, że miało być po kolei... Tylko trzeba mieć dobry program do przechowywania tych zdjęć (np. klika się na tag "balkony" i wyrzuca wszystkie balkony, "ul. Brzeska" i jest wszystko z Brzeskiej itd.).

A te zatynkowywane napisy poniemieckie? To też się dzieje przy okazji remontów. Myslałam o tym, żeby zgłosić do Rady Miasta (chyba) pomysł zakonserwowania niektórych jako atrakcji turystycznej (atrakcyjność turystyczna ma być argumentem finansowym, wiadomo, że mi o napisy jako takie chodzi...) Jeszcze się nie zebrałam i wstyd mi przy każdym nowym zatynkowanym