sobota, 6 października 2012

Teraz mieszkam tak:


Dookoła duuużo półdzikiej przyrody, 10 min do centrum.
Przedstawiam Wam również moją ulicę; jest na niej mnóstwo przydatnych sklepików, tak niezbędnych do normalnego życia małych zakładów naprawczych, piekarnia, fryzjer i, co mnie maniaczkę najbardziej cieszy, sklep z pończochami:







Jest jeden minus - budują nam mur. Będziemy mieszkać w getcie.


(Post dedykuję oczywiście Bobe Majse z najlepszymi życzeniami. Obiecałam cioci Bobe reportaż z nowego mieszkania, ale wierzcie, mi, nie chcecie go póki co oglądać... Jeszcze trochę czasu, farby, pieniędzy i wykładziny i pewne urządzenie, którym gospodyni powyższego bloga jest zainteresowana, ruszy pełną parą wśród błysku fleszy).

14 komentarzy:

Ola pisze...

Dzięki za te zdjęcia, czuję się jak po spacerze w minioną epokę :)

Kankanka pisze...

Saro... na tej ulicy (na CH) mieszka moja Ciocia, a ja jako dziecię bywałam tu bardzo często. Potem na tej samej ulicy moja kuzynka mieszkała w innym mieszkaniu.
Pierwszą pracę oferowano mi w pobliskiej szkole, ale uciekłam do bardziej stylowego Brochowa wtedy :)

Na ulicy poprzecznej do Twojej (na B) miałam wiele lat prywatną praktykę nauczając niepełnosprawną dziewczynkę.

Dodam, kiedy poznałam swojego małżonka - bał się ze mną chodzić po TYCH ulicach, ale kiedy zobaczył, że ówcześni żulowie witali się ze mną serdecznie, a ja im go przedstawiłam - wtedy już był SWÓJ.

A.. i mieszkałam przy ulicy na W, na skrzyżowaniu z ulicą B, ze cztery lata jako pacholę przedszkolne w budynku, na wprost ówczesnych składów kolejowych, który chyba do dziś jest takim zastępczym hotelem dla ewakuowanych podczas remontów kapitalnych :)), tego nie jestem pewna, życie tam się toczy dalej w innym rytmie niecodziennym i zjawiskowym.

Ja mieszkałam na ul. Komuny Paryskiej, bliżej fosy ale ten kawałek był dla mnie ekscytujący!

Kiedyś zostaliśmy na tzw. lodzie, bo bez pomysłu na Sylwestra. Spędziliśmy go at hoc u kuzynki, a toast był pity w bramie z "elementem". Do dziś mi nikt tak szczerze wódki nie polewał jak oni :))))

Bobe Majse pisze...

Ciocia Bobe zachwycona! Jej dusza wyrywa się do tych wszystkich sklepików i warsztatów...

Tooooo dekoracja filmowa, tak? Tylko? :(

Mieszkanie urządzaj spokojnie, Ciocia Bobe poczeka cierpliwie.

Dziękuję za przemiłą dedykację!

wieloświaty pisze...

...zupełnie oniemiałam...więc naiwnie zapytam: skąd i gdzie takie szyldy można znaleźć? Są prawdziwe, czy to stylizacja, scenografia do jakiegoś filmu?

Plątawki pisze...

Ależ gdzzie to jest?! Na zdjęciu z przegrodzoną ulicą wygląda jak Miernicza lub okolice.
Ale takie tabliczki?
Zdradzisz dzielnicę? Jestem wrocławianką...
Jesteś też wielbicielką starej architektury, na pewno znasz ten blog o Leśnicy: lissa.blox.pl
Byłam wczoraj na Jarmarku Jadwiżańskim i widziałam wystawe zdjęc autorki w Zamku.
Pozdrawiam!
Ela

Izydor z Sewilli pisze...

Czy to Brzeska lub okolice? Jakoś tam znajomo mi wygląda Przeniosłaś się w czasie. Pozdrawiam serdecznie

Sara pisze...

Drogie Panie!
Bardzo trafnie zgadujecie, że są to obrzeża tzw. Trójkąta Bermudzkiego. Brzeska, Miernicza i inne ulice są na wyciągnięcie ręki. Nawet zdziwiłam się, że kręcą tu, a nie na Mierniczej, bo to ona jest rozchwytywana przez filmowców.
Jak się dowiedziałam z paru słów zamienionych z członkami ekipy jest to niemiecki film, gramy Warszawę, ale większość ujęć robiona jest w Niemczech. Zagadniony pan mówił bardzo dobrze, choć z owym boskim akcentem po polsku - zapewne przeszli kurs językowy dla potrzeb filmu.

Okolice z kilku powodów są i dla mnie bardzo osobiste - chyba na razie o tym zmilczę. Tak mi miło, że i Wam nie są emocjonalnie obce.

Chodzić sobie taką ulicą to było nie byle co. Delikatnie mówiąc.

Niestety dziś rozmontowano już dekoracje.

Sara pisze...

...jak tak patrzę na ten szyld, to najprawdopodobniej mogłabym się zakochać w optyku.

Dekupażownia Jagodzianki pisze...

Ojej, toż to moje okolice dzieciństwa! Tak myślałam, że to Miernicza lub pobliskie... Ja wychowałam się przy Komuny Paryskiej naprzeciwko podstawówki ;)

Piękne szyldy.. A przez sekundę myślałam, że to prawdziwe i zazdrościłam ci przeogromnie!

Kankanka pisze...

Mogłyby te szyldy zostać tu i tam. Jakoś tak dobrze się komponują.

Sara pisze...

Też tak sobie pomyślałam

Bo pisze...

dzieki za fotki

radcamedyczny pisze...

Dzień dobry, bardzo ciekawy blog. Pozdrawiam.

Sara pisze...

Dziękuję za miłe słowo i za ujawnienie się:))