To oczywiście moje wrażenia z Festiwalu Bachowskiego. Pierwszy raz w tym roku zainteresowałam się patrzeniem na innych ludzi, ich reakcjami, przewidywaniem, kim są - i myślą, że na mnie pewnie też ktoś patrzy.
Głównie jednak patrzyłam w okienka niby plaster miodu i wyobrażałam sobie, że jak zamknę oczy, a potem je otworzę, to będę już w innym świecie, ale z tymi wszystkimi ludźmi, których mam teraz, tylko że będą oni mieli inne role...
Patrzcie, jak barokowa muzyka może zryć psychikę.
Potem piłam piwo z crème de la crème, po zachodzie słońca, co jakiś czas rzucając zblazowane uwagi o ostatnim kazaniu i że kurz na niektórych ornamentach jednak jest. Potem piłam z kolei kawę na siedzeniu pasażera myśląc, że jestem jakimś kotem barokowym mrużącym oczy i mruczącym na mijające go wioski. Oczywiście snucie absurdalnych planów nasiliło się tradycyjnie w okolicach opuszczonego pałacu w Gniechowicach. Potem byłam już w domu i złośliwie puściłam sobie Abbę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz