środa, 18 maja 2011

Pani stolarz


"Tu, na Ruskiej, stolarz? Nie wiem. A może już nie ma? Bo wie pani, jak to jest - dziś jest stolarz, jutro nie ma".


Jednak zdecydowanie jest.
Przyszliśmy zreperować krzesełko i spotkaliśmy cudowną panią stolarz, która pozwalała małemu gapić się pół godziny na pracę zakładu, a przy odbiorze krzesełka jeszcze dłużej. Inny pracownik entuzjastycznie i gratisowo wykonał dla niego ramki do obrazów, demonstrując działanie maszyn. Oczywiście wszystko pod pełną hipnozą.



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam serdecznie

Teraz doczytałam poprzedni post (nie mam swojego bloga ale zaglądam do Ciebie dość często a skoro zaglądam tzn... że lubię tu wpadać...) te kłódki to w wielu miastach Europy widziałam...ktoś wpadł na pomysł, ktoś skopiował i poszło...A w lutym tego roku byłam we Wrocławiu, tak się jakoś złożyło, że to miasto nigdy mi nie po drodze było. A piękne jest, przepiękne. Te mosty, mosteczki, kładki, kładeczki urok mają niesamowity. Wprawdzie mrozy akurat były trzaskające ale i tak łaziliśmy z mężem i napatrzeć się nie mogliśmy. Pozdrawiamy serdecznie. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze do Wrocławia przyjadę, bo jak pisałam PRZEPIĘKNY JEST

Anonimowy pisze...

Właśnie ostatnio tamtędy przejeżdżałam i zawiesiłam wzrok na oknie warsztatu ... wyraz twarzy młodego - bezcenny ! Też byłam klientką jakiś czas temu.
Pozdrawiam z Sępolna .
ciapek7

Sara pisze...

:]
Uwielbiam pokazywać mu miejsca pracy różnych ludzi:)

Anonimowy1:) - no pewnie, zapraszamy!

Ciapku - tak sobie właśnie czasem myślę, że ktoś zawiesza wzrok na tym samym, co ja, a co gorsze, robiono tak z pewnymi miejscami od stuleci... Sporo bym dała za wgląd w te myśli.